Wysoka renta wyrównawcza dla emeryta z dobrze prosperujący biznesem – wyrok Sądu Apelacyjnego
Czy blisko 5 tys. zł comiesięcznej renty dla 73-letniego emeryta prowadzącego własną działalność gospodarczą to wygórowana kwota? Nad takim pytaniem musiały się zastanowić sądy rozstrzygające powództwo emerytowanego lekarza.Pewnego marcowego dnia doktor Piotr N. poślizgnął się na nieodśnieżonych schodach banku i upadł, łamiąc kłykieć boczny lewej kości piszczelowej. Mimo operacji nastawienia kości, a potem rehabilitacji, do dziś nie wrócił do takiej sprawności, jak przed wypadkiem, porusza się przy pomocy kul, przyjmuje silne leki przeciwbólowe i wymaga pomocy innych osób w wielu codziennych czynnościach. Powiatowy zespół do spraw orzekania o niepełnosprawności na stałe zaliczył Piotra N. do grupy osób o znacznym stopniu niepełnosprawności.
STRACIŁ INTRATNE ZLECENIA
Za brak należytej czystości na posesji banku odpowiedzialna była firma X. Do jej ubezpieczyciela doktor N. zwrócił się z żądaniem zapłaty zadośćuczynienia, zrekompensowania utraconych dochodów oraz wypłaty renty wyrównawczej. Argumentował, że złamanie nogi nie tylko spowodowało cierpienia fizyczne i psychiczne, ale także pozbawiło go części dochodów.
Bo chociaż przed wypadkiem Piotr N. był już emerytem, to bardzo aktywnym zawodowo – prowadził dobrze prosperujący prywatny ośrodek medycyny pracy, miał sporo zleceń od firm i urzędów z zakresu tzw. profilaktyki opieki zdrowotnej. Świetnie zarabiał – jego dochody za lata tuż przed wypadkiem oscylowały wokół 200 tys. zł rocznie.
Czy blisko 5 tys. zł comiesięcznej renty dla 73-letniego emeryta prowadzącego własną działalność gospodarczą to wygórowana kwota? Nad takim pytaniem musiały się zastanowić sądy rozstrzygające powództwo emerytowanego lekarza.Pewnego marcowego dnia doktor Piotr N. poślizgnął się na nieodśnieżonych schodach banku i upadł, łamiąc kłykieć boczny lewej kości piszczelowej. Mimo operacji nastawienia kości, a potem rehabilitacji, do dziś nie wrócił do takiej sprawności, jak przed wypadkiem, porusza się przy pomocy kul, przyjmuje silne leki przeciwbólowe i wymaga pomocy innych osób w wielu codziennych czynnościach. Powiatowy zespół do spraw orzekania o niepełnosprawności na stałe zaliczył Piotra N. do grupy osób o znacznym stopniu niepełnosprawności.
STRACIŁ INTRATNE ZLECENIA
Za brak należytej czystości na posesji banku odpowiedzialna była firma X. Do jej ubezpieczyciela doktor N. zwrócił się z żądaniem zapłaty zadośćuczynienia, zrekompensowania utraconych dochodów oraz wypłaty renty wyrównawczej. Argumentował, że złamanie nogi nie tylko spowodowało cierpienia fizyczne i psychiczne, ale także pozbawiło go części dochodów.
Bo chociaż przed wypadkiem Piotr N. był już emerytem, to bardzo aktywnym zawodowo – prowadził dobrze prosperujący prywatny ośrodek medycyny pracy, miał sporo zleceń od firm i urzędów z zakresu tzw. profilaktyki opieki zdrowotnej. Świetnie zarabiał – jego dochody za lata tuż przed wypadkiem oscylowały wokół 200 tys. zł rocznie.
Po wypadku doktor N. nie mógł wykonywać żadnych czynności zawodowych, stracił też niektórych zleceniodawców. Nadal musi ograniczać wykonywanie zawodu lekarza medycyny pracy, bo z powodu problemów z poruszaniem się, nie jest zdolny świadczyć usług w firmach, w których niezbędna jest obecność lekarza na terenie zakładu pracy. Pacjentów przyjmuje tylko w swoim gabinecie, przez co jego dochody spadły do poziomu 7-8 tys. zł miesięcznie.
Doktor N. wyliczył swój utracony dochód za pięć miesięcy po wypadku na 45 tys. zł. Należność z tytułu skapitalizowanej renty wyrównawczej oszacował na ponad 102 tys. zł. Biorąc zaś pod uwagę wysokość dochodu uzyskiwanego przed wypadkiem, renta uzupełniająca „na przyszłość” powinna jego zdaniem wynieść 4.847,83 zł miesięcznie. Swoją krzywdę poszkodowany wycenił natomiast na 53 tys. zł.
SENIOR I TAK MNIEJ ZAROBI
Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim był innego zdania. Doszedł do wniosku, że powództwo jest uzasadnione co do zasady, jak i wysokości. W efekcie zasądził na rzecz poszkodowanego kolejne 28 tys. zł zadośćuczynienia. Dla ustalenia wysokości utraconych zarobków – co przekładało się na rentę wyrównawczą – sąd dopuścił dowód z opinii biegłego z zakresu księgowości. Opierając się na jego wyliczeniach zasądził od pozwanego ubezpieczyciela ponad 148 tys. zł tytułem skapitalizowanej renty z tytułu utraconego dochodu i po 4.847,83 zł miesięcznie tytułem renty wyrównawczej, płatnej z góry do 15 dnia każdego miesiąca. Do tego odsetki za opóźnienie.
AKTYWNY EMERYT DOSTAJE WIĘCEJ
Sąd Apelacyjny w Szczecinie wnikliwie przeanalizował opinię biegłego z zakresu medycyny pracy. Wynikało z niej, że dopiero uraz spowodowany upadkiem w banku pogłębił stopień niepełnosprawności powoda i stał się przyczyną utraty możliwości swobodnego funkcjonowania, przemieszczania, jak i wykonywania obowiązków lekarza medycyny pracy, a w konsekwencji zmniejszenia zdolności zarobkowania. I chociaż doktor N. doznał „tylko” niestabilności stawu przedniego kolanowego, to w jego przypadku skutkowało to niezwykle poważnymi następstwami.
Stwierdził, że wskutek pogorszenia stanu zdrowia po wypadku doktor N. utracił dochód w postaci wynagrodzenia ryczałtowego w kwocie 8 tys. zł. Obecnie w pełni wykorzystuje zachowaną po wypadku zdolność do pracy jako lekarz medycyny pracy, ale nie ma realnej możliwości podjęcia innej pracy tak, by pracować w swoim zawodzie więcej niż 2 godziny dziennie. Dlatego zarzuty ubezpieczyciela o wygórowanej rencie wyrównawczej sąd uznał za bezpodstawne.
– Renta wyrównawcza ustalona dla powoda na przyszłość jest dosyć wysoka, ma jednak oparcie w ustalonym w sprawie stanie faktycznym – wskazał sąd apelacyjny.
Wyrok jest prawomocny.
Sygn. akt I ACa 552/17
Poniżej link do całej treści artykułu z Rzeczpospolita:
Renta wyrównawcza dla emeryta z dobrze prosperującym biznesem- wyrok Sądu Apelacyjnego
autor artykułu: